Wiecie, co łączy świętą Teresę z Koreą?
Nie. Łączy je Yoon Song - I. Człowiek, który narysował dla wydawnictwa Paulistek manhwę (koreański komiks) "Święta Teresa z Avila".
A ja ją przeczytałam.
Ogólnie, kocham Teresę jako osobę - była niezwykłą świętą: wesołą, dowcipną, ale i temperamentną, a przy tym wszystkim miłosierną. Zresztą, sama za siebie mówi forma jej biografii - jakim trzeba być człowiekiem, aby dostać własny komiks?! Musiałam się przekonać,czy historia zamknięta w kadrach zdoła w jakikolwiek sposób dorównać życiu świętej Teresy. A teraz opowiem o tym wam.Manhwa zaczyna się od sceny ucieczki małej Tereni i jej kuzyna, którzy chcieli zginąć męczeńską śmiercią w Andaluzji. Na szczęście po drodze spotkali wuja, który odprowadził niesforną dwójkę do domu, w ręce strapionych rodziców. Jest to #faktautentyczny.
Słowem - zaczyna się dobrze.
Siostra Izabela uczy jak NIE NALEŻY się komunikować. |
Cudne tła <3 |
Komiks ma miękką okładkę, ale to żaden problem, o ile ktoś nie nie ma w zwyczaju rzucać książkami. Wszystkie strony są kolorowe i podkreśla to jeden z jego głównych atutów: piękne krajobrazy. Yoon Song - I wiedział, co robi. Aczkolwiek...
Znacie to uczucie, gdy postacie w komiksie różnią się co najwyżej fryzurą? Albo lepiej - ten, gdy większość nosi habity i trzeba rozróżniać osoby po kolorze oczu? No właśnie.
A przepraszam. Ania (pierwsza z lewej) miała jeszcze piegi. |
Ale Gracjana (notabene, postać autentyczna, Geronimo Gracjan się nazywał) bardzo skrzywdzili:''( |
Choć dobrze byłoby sięgnąć również do innych źródeł, by dowiedzieć się więcej o życiu Teresy Sánchez de Cepeda y Ahumada, manhwa moim zdaniem zdołała w pełni wykorzystać swój rysunkowy potencjał. Świetnie nada się na hagiograficzny wabik do zainteresowania ludzi świętością.
Komentarze
Prześlij komentarz